piątek, 31 maja 2013

Rozdział 18 : Obiecuję

Przed wami rozdział 18 :) Nic dodać, nic ująć. Myślę, że mogą pojawić się błędy, za które z góry przepraszam, ale nie mam siły ich poprawiać. Mam nadzieję że ciszycie się z tego, że cokolwiek napisałam, będzie burzliwie, tylko tyle podpowiem :)Bardzo liczę na wasze komentarze, potrzebuje ich.  ENJOY ! + ASK i TWITTER w razie pytań :) 
~*~
Napisałam jedno, krótkie zdanie "To najlepsze co mnie spotkało" i załączyłam zdjęcie śpiącego Harrego. Chwilę później sprawdziłam swoje interakcje. Mnóstwo próśb o follow back itp. Ale jeden tweet przykuł moją uwagę : "Harry na wczorajszej imprezie. Ciekawe co na to Elizabeth"    A później otworzyłam link.

Wstrzymałam oddech. To nie prawda. To nie może być prawdą. Zamknęłam te stronę i zatrzasnęłam laptopa. Nie wiedziałam co mam ze sobą począć. Pobiegłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Oczy napuchnięte, włosy potargane. Umyłam twarz. Woda była orzeźwiająco lodowata, sprawiała że choć troszkę oprzytomniałam. Przynajmniej widziałam już co mam teraz zrobić. Chwyciłam za ręcznik, otarłam delikatnie twarz, później obróciłam się i spojrzałam na zegarek, stojący na szafce nocnej. Było grubo po 21. Postanowiłam zejść na dół i sprawdzić czy Hazz już się obudził. 
Gdy znalazłam się na dole, kątem oka zauważyłam że nie ma Go na kanapie. Ruszyłam do kuchni. Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Go na tarasie ze szklanką w ręce.  Kiedy uniósł szklankę do ust ujrzałam charakterystyczny miodowy kolor whiskey. Podeszłam do Niego i położyłam mu dłonie na ramionach. Podniósł głowę do góry, a później pogłaskał policzkiem moją lewą dłoń i złożył na niej delikatny pocałunek. 
- Co przeskrobałeś ? - zapytałam spokojnie, w środku wszystko we mnie krzyczało.
- Nic, czy zawsze muszę coś przeskrobać żeby pocałować Cię w dłoń ? - zapytał cynicznie.
- Nie, nie musisz - odpowiedziałam wstrzymując atak. 
- No już dobrze. Napiłem się wczoraj z chłopakami - przyznał.
- Ale chyba coś pominąłeś, prawda ? - dopytywałam.
- Podobno całowałem się z jakąś blondynką - dokończył i wziął kolejny łyk alkoholu. Przeszłam naprzeciwko Jego oczu, ukucnęłam i ułożyłam dłonie na Jego kolanach by nie upaść.
- Jak to podobno ? - zdziwiłam się - Nie pamiętasz tego ? - domyśliłam się.
- No właśnie nie - spuścił głowę. Wywnioskowałam, że musiał być cholernie pijany żeby tego nie pamiętać. 
- To skąd wiesz, że to zrobiłeś ? - odpowiedź była prawie oczywista, jednak chciałam żeby padło to z Jego ust.
- Paul dzwonił, był wściekły. Zdjęcia i filmiki są już w sieci - potwierdził to czego się domyślałam. Zamilkłam, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jedyne na co miałam ochotę to zwyczajnie popłakać sobie. Wstałam i chciałam się wycofać, zanim zdążyłam chwycił moją dłoń. Spojrzałam Mu w oczy.
- Przepraszam - Jego oczy były szkliste. Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam siły. Wyrwałam dłoń z Jego uścisku i ruszyłam w stronę schodów. Żeby się nie potknąć chwyciłam w dwie ręce końcówkę długiej do ziemi spódniczki w kwiatowym wzorze. Moje bose stopy uderzały o podłogę, wydając delikatny dźwięk tupotu, gdy szłam w stronę pokoju. Zabrałam torebkę, w niej najpotrzebniejsze rzeczy, kosmetyczkę, klucze od samochodu i domu, portfel i telefon. Na ramiona zarzuciłam biały kangurek, przewiesiłam torebkę przez ramię, a rękę chwyciłam balerinki i zeszłam na dół. Musiałam od Niego uciec. Nie wiedziałam na jak długo, ale widziałam że nie mogę tak po prostu zostać z Nim, jak gdyby nigdy nic.  Stał na dole, skanował wzrokiem co mam ze sobą. Nie powiedziałam ani słowa, zatrzymałam się gdy zastawił mi drogę. Chwycił moją wolną dłoń i spojrzał mi w oczy. 
- Proszę Cię zostań, jest już późno - zaczął używać mocnych argumentów - mogę spać na kanapie tylko proszę zostań - dobrze wiedział, że nic mnie już nie przekona, a mimo to nadal próbował. 
- Nie mogę - głos się załamał, a łzy zebrały się pod powiekami. Zbliżył się, nasze czoła się stykały.  Przymknęłam oczy, a łza spłynęła po moim policzku. 
- Proszę Cię - szepnął. I pocałował mnie, nie odrzuciłam Go, oddałam pocałunek. A później oderwałam się gwałtownie i wykorzystując Jego chwilę nieuwagi, przemknęłam bokiem i wybiegłam, zatrzaskując drzwi. Gdy znalazłam się przy samochodzie, ręce strasznie mi się trzęsły, nacisnęłam guzik a drzwi się odblokowały. Kiedy wskoczyłam do środka i rzuciłam torebkę na siedzenie obok, naciągnęłam balerinki na gołe stopy i wsadziłam kluczyk do stacyjki. Spojrzałam na drzwi, które ustąpiły, gdy Harry otworzył je z hukiem. Przekręciłam kluczyk samochód odpalił i odjechałam, czując jeszcze uderzenie w tylną szybę. Mój oddech przyśpieszył. Ale musiałam się skupić na drodze. 
Nie miałam pomysłu, gdzie mogę pojechać, aż nagle mnie olśniło. Ale po drodze musiałam podjechać na stację, bo zauważyłam pomarańczową kontrolkę, informującą o braku paliwa. Na stacji gdy zatankowałam, ruszyłam by zapłacić, wzięłam torebkę. Przed podejściem do kasy zabrałam wodę. Podając kasjerce numer stanowiska i mój produkt do skasowania, wyciągnęłam portfel i telefon. Wykręciłam numer i podałam kartę uprzejmej brunetce. Kiedy usłyszałam głos po drugiej stronie, poczułam się lepiej. 
- No, cześć El - jej głos był ciepły, w między czasie kasjerka oddała moją kartę i paragon.
- Cześć Dan, jesteś u siebie ? - usłyszałam szum w tle, ruszyłam do samochodu. 
- Nie zupełnie - odpowiedziała niepewnie - Czy coś się stało ? - zapytała, a w tle rozpoznałam głos Liama.
- Pokłóciłam się z Harrym - stwierdziłam bez owijania. Wsiadłam do auta, a torebka znów wylądowała z impetem na siedzeniu. 
- Ojej - jęknęła pełna współczucia - wpadnij do Liama, a później pomyślimy co dalej - zaproponowała.
- Dziękuję, będę za 20 minut - potwierdziłam.
- Tylko jedź ostrożnie ! - zaakcentowała ostatnie słowo. 
- Dobrze, love ya - rozłączyłam się i wsadziłam telefon do torebki.
Kiedy byłam w drodze, słyszałam jak kilka razy dzwonił. Nie trudno było zgadnąć, kto chciał się ze mną skontaktować, z resztą dla pewności, informował mnie o tym charakterystyczny dzwonek, ustawiony specjalnie dla Niego. Nie odebrałam. Kiedy zaparkowała przed blokiem, w którym Liam wynajął apartament, znów zabrzmiał ten dzwonek. Zgasiłam silnik i odebrałam.
- El masz natychmiast wracać, rozumiesz ? - był zły i przerażony jednocześnie. Nie odpowiedziałam - Jesteś tam ? - zapytał kiedy zwątpił - Odezwij się... KURWA odezwij się ! -krzyknął, a ja się rozłączyłam. Łzy znów spływały po moich policzkach, otarłam je rękawem bluzy, wzięłam torebkę i wyszłam z auta, zamknęłam je i ruszyłam w stronę klatki schodowej. W windzie wzięłam dwa łyki wcześniej kupionej wody. Kiedy metalowe drzwi się rozsunęły, Dan i Liam już stali i czekali na mnie.  Rzuciłam się w ramiona Dan i poczułam jak Liam głaszcze moje włosy. 
- Już dobrze sweatheart - głaskała mnie Dan po plecach - Chodź, zrobię Ci herbatkę - oderwałam się od niej i ruszyliśmy wszyscy w stronę kuchni. 
Kiedy siedziałam już w fotelu z ciepłą, zieloną herbatą, a Liam i Dan siedzieli naprzeciwko na kanapie przytuleni do siebie, zaczęłam im opowiadać co się stało.
- ... wtedy przyznał się i powiedział, że Paul do Niego dzwonił - zakończyłam.
- Do mnie też - odezwał się Liam. 
- Więc co teraz zamierzasz ? - zapytała Danielle - Oczywiście możesz u nas przenocować - dodała bez wahania. W głowie nadal miałam krzyk Harrego. 
- Może powinnam wrócić - zastanawiałam się głośno. Nagle rozległ się dźwięk telefonu domowego. Liam poderwał się i poszedł odebrać, gdy zaczął rozmowę ruszył w stronę kuchni. 
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł, ale jeśli czujesz, że musisz z Nim porozmawiać to jedź - wyznała Danielle, zawracając moją uwagę w jej stronę. 
- Pewnie się martwi - posmutniałam.
- Ale jakoś nie martwił się o Ciebie jak całował się z tamtą dziwką - odpowiedziała ostro Dan.
- On był pijany - próbowałam Go bronić.
- Eliza... - zaczęła, ale przerwał jej Liam.
- To był Hazz - odpowiedział pokazując na telefon - pytał się czy jesteś tutaj, powiedziałem mu żeby tu nie przyjeżdżał.
- Dziękuję Ci - opowiedziałam, patrząc mu w oczy a on tylko skinął głową. Chwyciłam swój telefon i spojrzałam na godzinę. Dochodziła północ. 
- Ja się będę zbierać - powiedziałam, gdy Li zajął miejsce obok Dan i podniosłam się wsuwając nogi w przyklapnięte balerinki.
- Ale dokąd ? - wyrwała się Dan z objęć Liama i wstała równo ze mną.
- Do Harrego. Nie mogę Go tak zostawić - stwierdziłam. I zapięłam zamek od torebki, wcześniej chowając telefon.
- Może Liam Cię odwiezie ? - zaproponowała martwiąc się.
- Nie, Dani pomyśl, to nie mądre. Kto później obierze mój samochód ? - uśmiechnęłam się.
- No tak, racja - puknęła się w czoło - Ale obiecaj, że pojedziesz ostrożnie.
- Obiecuję - przytuliłam ją i Liama na pożegnanie i ruszyłam do windy.
Droga do domu zajęła mi 30 minut. Na ulicach było pusto. Kiedy zaparkowałam na podjeździe, wszystkie światła w domu były zgaszone. Starałam się jak najciszej przekręcić klucz w drzwiach. Kiedy już weszłam do środka zapaliłam światło w korytarzu i ruszyłam do kuchni. Odstawiłam torebkę na blat i otworzyłam lodówkę, chwyciłam mleko, z szafki wyciągnęłam szklankę i  nalałam sobie ją do pełna. Drzwi się uchyliły, w progu stanął Hazz w samych bokserkach. Ruszyłam na taras i usiadłam na bujanej huśtawce.  Po chwili zajął miejsce obok. Próbował dotknąć mojej dłoni, jednak zatrzymał się i cofnął w pół ruchu. Upiłam łyk mleka, a on spuścił głowę. 
- Będziesz tak milczała ? - zapytał szeptem.
- A co mam powiedzieć ? - odpowiedziałam zdenerwowana - Chcesz usłyszeć, że nic się nie stało ? Dobrze wiesz, że jest inaczej. 
- Kocham Cię i nie chciałem żeby tak wyszło - odpowiedział skruszony.
- A co jeśli, znowu tak się stanie, bo wypijesz za dużo ? - zapytałam retorycznie - Może kolejny raz pójdziesz z jakąś dziwką do łóżka, bo będziesz zbyt pijany by wiedzieć co się dzieje ? - znów potok łez zebrał się pod moimi powiekami.
- Nie będzie tak ! - odpowiedział wzburzony.
- A jak ?! - zapytałam przez łzy.
- Nigdy już więcej nie wezmę alkoholu do ust ! - zadeklarował - Obiecuję - chwycił moją dłoń i ścisnął ją mocno, patrząc mi w oczy - Obiecuję - powtórzył.