Po
tym jak przeszłam na blogspot rozpętała się lekka wojna. Myślę że
wstawianie dla was rozdziałów powinno być dla mnie przede wszystkim
przyjemnością a nie katorgą z Onetem w roli głównej dlatego też
przeniosłam się. Określenie że poszłam na łatwiznę może i jest trafne,
ale zdecydowanie jestem bardziej zadowolona z pisania tutaj i
szczęśliwsza kiedy mój rozdział się dodaje a nie kasuje. Tak wiem
poprzedni szablon (nie wiem kto widział a kto nie, tak dla przypomnienia
przeważał w nim czarny kolor i w nagłówku był obrazek z klipu Gotta be
you- One Direction) był bardzo słaby i zgodzę się że wyrażał "ciemnotę"
(jak to kArwala_1845__ zgrabnie ujęłaś). Z tego szablonu jestem
zadowolona ponieważ nawiązuje on do poprzedniego bloga i jest jak dla
mnie wyjątkowy. Nie zmienię go, ponieważ podoba mi się.
Co
do ósemki to czuję mieszane uczucia bo uważam że jest średnia, ale sami
oceńcie. Dziękuję za komentarze bo pojawiło się ich dość sporo. Jestem
wdzięczna za to że wyrażacie swoje opinie.
Rozdział przede wszystkim chciałam zadedykować "cichym obserwatorom", jest was ponad 300 i jestem naprawdę szczęśliwa.
P.S Dodałam aplikację w której możecie dodać siebie do "obserwujących blog". Cóż za długa przemowa. No nic, zapraszam na ósemkę :
Rozdział przede wszystkim chciałam zadedykować "cichym obserwatorom", jest was ponad 300 i jestem naprawdę szczęśliwa.
P.S Dodałam aplikację w której możecie dodać siebie do "obserwujących blog". Cóż za długa przemowa. No nic, zapraszam na ósemkę :
~*~
Po tym wszystkim Nate zadecydował że odwiezie mnie do domu, nie
protestowałam. Chłopak nie napierał bym wyznała mu o co chodzi, wiedział
że cierpię i nie chciał bym znowu płakała.
Jechaliśmy w ciszy.
Panowała bardzo spokojna atmosfera mimo wszystkich wieczornych wydarzeń.
Z Nathanielem czułam się bezpieczna i Jego obecność dawała mi poczucie
ciepła. Z Harrym owszem czułam się równie bezpiecznie, ale ostatnimi
czasy oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej. Jednak czułam że z Natem
łączy mnie równie silna więź co z Harrym, mimo że prawie Go nie znałam i
był jakby nie patrzeć moim szefem. Nie wiedziałam co począć.
Wpatrywałam się w budynki które mijaliśmy. Zaczęłam rozpoznawać okolice
mojego domu, pokierowałam Natem jak ma dojechać do celu. Stanęliśmy
dokładnie przed furtką do drzwi. Wyłączył silnik.
- Lepiej już? - zapytał ochryple
- Tak - odwróciłam się w Jego stronę siląc się na uśmiech
- Nie musisz jutro przychodzić tak wcześnie - zaczął - wiesz... możesz jutro sobie zrobić wolne, nie będę miał nic przeciwko...
- Nate - przerwałam mu jednak on kontynuował dalej
- Raczej nalegam byś zrobiła sobie wolne
- Nate -
powiedziałam głośnie, spojrzał na mnie - Wszystko w porządku, jutro
normalnie przyjdę tak jak się umawialiśmy. I dziękuję Ci bardzo za
podwiezienie mnie - chyba zrozumiał co starałam się mu przekazać,
patrzył na mnie wzrokiem pełnym troski - Naprawdę wszystko jest ok -
potwierdziłam wysiadając.
- No dobrze, ale wyślij mi sms później
- Proszę Cię - uśmiechnęłam się - przecież nie jestem malutką dziewczynką. Do zobaczenia jutro - pożegnałam się
- Do jutra - usłyszałam i zatrzasnęłam drzwi. Przy bramie odwróciłam się i pomachałam odjeżdżającemu chłopakowi.
Weszłam do domu najciszej jak umiałam.
- Eliza ? To Ty kochanie ? - usłyszałam mamę
- Tak już jestem - potwierdziłam
-
Czemu tak szybko przecież dopiero jest 22.30 ? - zapytała z wyrzutem.
Za to ją kochałam, każda matka już dawno by opieprzała córkę za to że
się szlaja po nocach a moja mama miała wyrzuty za to że za szybko
wracam. Uśmiechnęłam się w duchu.
- Nie miałam ochoty dzisiaj pić, tak szczerze to nie wypiłam ani kieliszka - powiedziałam prawdę.
- Harry dzwonił ? - zapytała , ale to było raczej stwierdzenie. Ona zawsze wiedziała co jest nie tak.
- Tak - przyznałam i poszłam do kuchni po szklankę z wodą.
- Porozmawiamy jutro ? - zapytała czule tuląc mnie i głaskając po brązowych włosach.
- Yhym - przytaknęłam i pomachałam oddalając się do swojego pokoju, odmachała mi
- Kocham Cię - zapewniła
- Ja Ciebie też, dobranoc - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi pokoju.
Chwyciłam
za torebkę i wygrzebałam telefon. 15 nieodebranych od Iris, 2
wiadomości głosowe, 3 nieodebrane od Nate i 16 nieodebranych od Harrego.
Najpierw wybrałam numer przyjaciółki i wyjaśniłam jej wszystko,
postanowiłyśmy porozmawiać o tym jutro przy kawie. Później wysłałam sms
do Nathaniela żeby się nie martwił. Do Hazzy nie miałam zamiaru dzwonić.
Odsłuchałam wiadomości na poczcie głosowej. Okazało się że pierwsza
była od Nate, prosił o znak że wszystko jest w porządku. Dlaczego On tak
bardzo się o mnie martwił ?! Zaczęłam się troszkę martwić że Nate
przesadza z tą opiekuńczością.
Ku mojemu zaskoczeniu druga wiadomość była od Lou.
- Hej
Eli, próbowałem się dodzwonić ale zajęte, albo nie odbierasz. Słuchaj to
nie sprawa na telefon i nie chodzi tutaj o Hazzę (chwila ciszy), nie
jednak chodzi o Harrego ale nie o wasze relacje, dobra nie ważne. Musimy
się spotkać. Głupio mi tak gadać do siebie więc proszę oddzwoń.
Bez zastanowienia wybrałam numer Tomlisona. Już po pierwszym sygnale odebrał, tak jakby czekał
- Hej! - krzyknął entuzjastycznie
- No cześć - powiedziałam zwyczajnie bez emocji
- Spotkajmy się - pełen radości poprosił
-
Głupku kochany jak ty chcesz to zrobić skoro jesteście w Londynie a ja
jestem tu ? - zapytałam uśmiechając się, on zawsze potrafił mnie
rozbawić.
- Wiesz czekaj - słyszałam jak opuszcza jakieś
pomieszczenie - dobra musiałem pozbyć się świadków, Harry jest
przekonany że gadam z Eleanor. Słuchaj mam pomysł, ja nie mam szans
teraz stąd wyjechać więc proszę Cię przyjedź obiecuję że nic nie powiem
Loczkowi, muszę z Tobą porozmawiać - Jego plan wydawał się być nie tyle
szalony co głupi.
- Nie ma mowy Lou !
- Wiedziałem, no proszę - błagał
- Nie - zaprzeczyłam stanowczo
-
No proszę Cię, nie daj się błagać. Obiecuję nawet Go nie zobaczysz!
Zabukuje Ci bilet powrotny tego samego dnia... - był nieugięty, ale to
musiało być widocznie coś ważnego skoro tak mu zależało.
- Chyba nie mam wyboru
- Czyli się zgadzasz ? - zapytał upewniając się
- Tak, ok przyjadę. Ale pod warunkiem że przylecę w nocy a wylecę następnego dnia, a Harry o niczym się nie dowie.
- Zgoda - przystał na moje warunki bez zająknięcia.
-
W takim razie widzimy się za parę godzin, wyślę Ci sms o której jutro
masz samolot, resztą się zajmę. Dziękuję - tak bardzo nie chciałam tam
jechać.
- Do zobaczenia - rozłączyłam się. Kiedy Lou się na coś uprze to nie masz wyboru.
Tej
nocy tak bardzo mnie męczyło co On chce mi przekazać. Nie mogłam zasnąć
wciąż myśląc o Nathanielu, Harrym albo o Lou. Nie miałam pomysłu jak
powiedzieć Iris że znów wyjeżdżam, może najlepszym wyjściem byłoby jej
nic nie mówić.Spotkamy się na kawie, ale jak ja jej spojrzę w oczy ?
Od nawału myśli zaczęła mnie boleć głowa, włożyłam słuchawki w uszy, odpływając w krainę snów.